Nikt nie wie, ile jest warty bitcoin. Jak wycenić coś, czego nie ma, co jest jedynie komputerowym zapisem? Czy ma on jakaś realną wartość? Czy to tylko bańka spekulacyjna?
Artykuł jest fragmentem darmowego szkolenia “Kryptowaluty – jak zacząć i przetrwać? Kurs dla każdego“
Czy kupić bitcoina?
Kupuję komputer by go używać. Chleb by zaspokoić głód. Prąd, wodę, usługi… To dość oczywiste. Kupuję dolary, by płacić nimi na wakacjach w innym kraju, by za dolary kupić lokalną walutę w kantorze. Przedsiębiorca kupuje dolary lub euro, by rozliczyć się z kontrahentem z zagranicy. Jednak, po co komu bitcoin?
Bitcoinem również można płacić w wielu sklepach internetowych oraz stacjonarnych. Jednak prawie nikt dzisiaj tego nie robi. Nic dziwnego. Po co to robić, skoro jest VISA, PayPal, Revolut? A bitcoina akceptują wciąż jedynie nieliczne sklepy i usługodawcy.
Do dzisiaj bitcoina używa tzw. darknet, by anonimowo płacić za nie tylko legalne towary i usługi. Był i jest on także walutą wolnościowców, sprzeciwiających się zepsutemu systemowi banksterskiemu, który w latach 2007-2008 wywołał światowy kryzys finansowy i sam najwięcej na nim zarobił, kosztem zwykłych obywateli. Bitcoin może nawet powstał w odpowiedzi na ten kryzys i działa jako waluta globalna, niezależna od jakiegokolwiek banku centralnego, kaprysu decydentów i systemu prawnego.
Dawniej bitcoin był niesamowitym środkiem płatności, gdyż działa totalnie niezależnie, bez przerwy, 24h na dobę, bez pośredników. Tradycyjny system – rządy, korporacje, banki centralne i komercyjne – nie mają tu nic do gadania. Można było nim robić tanie i błyskawiczne przelewy międzynarodowe, czego nie oferował tradycyjny system.
Dzisiaj koszt przelewu bitcoina może wynieść nawet kilka dolarów i trwać wiele godzin. Jest mnóstwo znacznie szybszych i tańszych kryptowalut. Jest też mnóstwo niekryptowalutowych sposobów płatności tradycyjną walutą.
Zatem czy i po co kupić bitcoina?
Bitcoin to bańka spekulacyjna
Obecnie szacuje się, że 99,5% transakcji bitcoinem to obrót giełdowy. Zatem ludzie kupują bitcoina tylko po to, by sprzedać go drożej. Nikomu on nie jest do niczego potrzebny. Nikt nim nie chce płacić. To czysta spekulacja giełdowa napędzająca spadki i wzrosty ceny.
Gdy cena rośnie ludzie kupują, by zarobić, gdyż widzą, że ucieka im okazja. Gdy cena spada, ludzie w panice sprzedają, bo kupili bitcoina tylko po to, by na nim zarobić. Nie jest on im do niczego potrzebny, więc bez sensu go trzymać w sytuacji, gdy jego cena spada. Czysta chciwość i strach przed stratą – mechanizmy psychologiczne.
Jednak po co ludzie kupują złoto? Nie płacą nim przecież w sklepach, a sztabki lub monet nie kupuje się, by zrobić z nich biżuterię. Złoto kupuje się, by przechować wartość pieniądza. To także pewna forma spekulacji, że złoto przez lata nie straci swojej wartości względem dolara, złotówki, euro, a wręcz przeciwnie, w trudnych czasach kryzysu, pozwoli zarobić na różnicach kursowych.
Po co ludzie kupują mieszkania? Co raz częściej nie po to, by w nich mieszkać, ale po to, by ulokować w nich kapitał. Wynajmować i zarabiać na wzroście ich wartości. Czym więcej tych, którzy kupują po to, by zarobić i sprzedać drożej, zamiast używać, tym wyższa cena… tak nadmuchiwane są wszelkie bańki spekulacyjne.
Po co ludzie kupują akcje Amazona, Facebooka i innych firm? Tak samo, jak bitcoina. By zarobić. To prowadzi do sytuacji, w których wieloletnie przychody tych firm (nie mówiąc już o samej dywidendzie) są wielokrotnie niższe, niż rynkowa wycena ich akcji. To nic innego, jak kolejna bańka spekulacyjna, zupełnie oderwana od realnej wartości tych firm, perspektyw ich dalszego rozwoju i oczekiwanych zysków.
Jak widać, na bańkach spekulacyjnych, większych lub mniejszych, opiera się obecnie większa część gospodarki światowej… jeżeli do tego dodamy masowy dodruk pieniądza przez banki, mechanizmy udzielania pożyczek oraz mnożenie wszelkich papierów wartościowych, kontraktów terminowych… cała nasza gospodarka oparta jest o szereg baniek spekulacyjnych znacznie większych, niż ta na bitcoinie.
Realna wartość bitcoina
O wycenie giełdowej w pierwszej kolejności decyduje moda. Dalej są spekulacyjne interpretacje trendów na wykresach zmiany ceny, a dopiero na samym końcu to, co nazwalibyśmy realną wartością, czyli fundamenty.
Skoro mowa o fundamentach. Jaka jest realna wartość papierka z napisem “dollar”? Dokładnie taka, na jaką się umówimy. Dolar to jedna z walut fiducjarnych (łac. fides – wiara). Wierzymy, że za papierkiem z napisem dolar stoi jakaś wartość mająca związek z gospodarką USA. Dolar, euro, złotówka to waluty, które od wielu lat nie mają pokrycia w dobrach materialnych. Dzisiaj jesteśmy umówieni, że X dolarów kosztuje dane dobro, jednak nasza umowa społeczna może ulec zmianie. Co chwilę obserwuje się spadek wartości pieniądza papierowego, wręcz do wartości samego papieru (patrz: Wenezuela, Argentyna itd.).
Równie dobrze możemy się umówić, że 1 muszelka, 1 moneta lub 1 bitcoin będą coś warte. W przypadku bitcoina mamy taką przewagę, że za jego bezpieczeństwo odpowiada obiektywny blockchain, na którego nie ma wpływu żadne mocarstwo. Nikt go nam nie zabierze i nie zablokuje naszego przelewu. Zatem jako pierwszą wartość bitcoina należałoby wskazać nową technologię, na której jest oparty, a która sprawia, że bitcoin jako forma pieniądza posiada wiele atutów względem innych form przechowywania kapitału.
Kolejną zaletą bitcoina jest jego ograniczona liczba. Dolarów, złotówek dodrukowywać możemy miliardy. To sprawia, że ich siła nabywcza spada, a bitcoinów wciąż jest tyle samo i nikt ich nie dodrukuje…. Zatem, jeśli umówimy się, że bitcoin – tak jak złoto czy dolar – jest nośnikiem kapitału, wartość 1 bitcoina powinna rosnąć względem dolara, którego jest z każdym rokiem więcej w obiegu. Nowe złoża złota również mogą zostać odkryte, co może wpłynąć na jego podaż… Bitcoin jest tak skonstruowany, że jest jego skończona liczba i nigdy nie będzie go więcej, a i bitcoiny łatwiej przechowywać oraz transferować, niż np. tonę złota.
Moim zdaniem, w dniu dzisiejszym największą realną wartością stojącą za bitcoinem jest jego rozpoznawalna na całym świecie marka. Bitcoina = kryptowaluty = blockchain. Większość osób na świecie chyba nie widzi różnicy między bitcoinem, który jest dla nich jedyną rozpoznawalną kryptowalutą, a technologią blockchain. Sama globalnie rozpoznawalna marka może być warta dużo pieniędzy.
To wszystko sprawia, że dla instytucji finansowych i wielkich korporacji, bitcoin może być ciekawy jako alternatywna forma inwestycji. Mogą one zrobić z niego cyfrowe złoto, które w pakietach, jako pośrednicy będą sprzedawać różnym inwestorom, przy okazji samemu zarabiając na spekulacji. Mogą to zrobić dla zysku i nie ma z tym wiele wspólnego realna wartość bitcoina, gdyż tworzenie wartości z powietrza oraz sprzedawanie co raz to nowych kartek z napisem “papier wartościowy” jest dziś standardem.
Bitcoin = blockchain
Wreszcie, wracają co zalety numer jeden, bitcoin jest tak ważną i rozpoznawalną marką z jeszcze jednego powodu. Nie jest to tylko jakiś dziwny wymysł hackerów i abstrakcyjna waluta. Za bitcoinem stoi wspomina już, innowacyjna technologia – blockchain. Co więcej, może on być z nią utożsamiany, gdyż jest jej pierwszym zastosowaniem, pierwszym produktem opartym o blockchain. Wartość tej technologii – wprawdzie luźno związana z samym bitcoinem – trudno przecenić, gdyż jest ona nazywana Internetem kolejnej generacji. Może on wiele zmienić w tradycyjnej gospodarce, na czele ze światem finansów.