Cyfrowa archiwizacja sztuki nie jest niczym nowym. Na wieki w lodzie Arktyki zachowane są m.in. dzieła Olgi Tokarczuk czy Wisławy Szymborskiej. Zabezpieczenie w ten sposób NFT da trwałość danych na niespotykaną dotąd skalę. Nasi potomkowie odnajdą tam klasycznych artystów, ale też sztukę stworzoną przez sztuczną inteligencję. Już dziś, na nowo możemy odkrywać zapomniane prace artystów, którym technologia NFT dała drugie życie.
Cyfrowe przedmioty są łatwe do kopiowania, przez co nie są najlepszym instrumentem inwestycyjnym. Rozwiązaniem jest Non Fungible Token (NFT), czyli niewymienialny token reprezentujący rozmaite przedmioty niematerialne (np. ekwipunek w grach) oraz materialne (np. obrazy na płótnie). NFT to swoisty cyfrowy certyfikat własności, oparty o bezpieczną i zdecentralizowaną technologię blockchain. NFT reprezentujące dzieła sztuki potrafią osiągać zawrotne ceny. Dotychczas najdrożej, za 69 mln dolarów, sprzedano NFT obrazu amerykańskiego artysty Michaela Winkelmanna „Everydays: the First 5000 Days”. Tak wartościowe NFT potrzebują szczególnego zabezpieczenia.
Jak chronić NFT? Najlepiej zakopując w wiecznej zmarzlinie
Na nietypowy sposób zabezpieczenia NFT zdecydował się startup Top Dog Studios, który umieścił je w Arctic World Archive (AWA), zwanym także Biblioteką Końca Świata. AWA prowadzone jest przez firmę Piql i norweską spółkę górniczą, która udostępnia starą kopalnię węgla, gdzie przechowywane są opracowane przez Piql światłoczułe rolki o pojemności 120 GB, mogące przechowywać dane od 500 do 2000 lat. W marcu w „krypcie” Top Dog Studios złożono popularne kolekcje NFT Curio Cards, MoonCats i Boss Beauties oraz reprezentacje dzieł artystów takich jak Alycia Rainaud, Blake Kathryn i Mad Dog Jones. Wcześniej w zbiorach AWA zamieszczono „tradycyjne” cyfrowe wersje najważniejszych dla ludzkości dzieł sztuki, np. Boską Komedię Dantego czy obraz Krzyk Edvarda Muncha. W zbiorach AWA znalazł się również zapis 4299 stron prozy Olgi Tokarczuk oraz cała twórczość Wisławy Szymborskiej.
– Deponowanie NFT w arktycznym archiwum to coś więcej niż tylko szum medialny. To zrównanie tej technologii z innymi cyfrowymi rozwiązaniami, a nawet przyznanie, że to właśnie dzięki tokenom możemy zabezpieczyć naszą pamięć o kulturze w najpełniejszy sposób – mówi Bartosz Bilicki, ze startupu SmartVerum, który tokenizuje sztukę poprzez giełdę Mintiq i tworzy artystyczny metaverse.
Dzieło sztucznej inteligencji utrwalone dla potomności…
Top Dog Studios postanowiło odpłatnie udostępnić swoją „kryptę NFT”. Ich najnowszym klientem jest izraelski startup Art AI, odpowiedzialny za projekt Eponym. Firma stworzyła algorytm, który po wpisaniu tekstu generuje obrazy. Kod pozwolił na powstanie kolekcji NFT współtworzonej przez 10 000 osób. Każdy, kto wpłacił po ok. 300 dolarów, mógł wpisywać dowolne zdania, które zmieściły się w limicie 66 słów. Następnie w kilkadziesiąt sekund powstawał obraz. Łącznie w kilka godzin Art AI zarobiło tak 3 mln dolarów. Sukces Art AI zwrócił uwagę Top Dogs Studios, a firmy po miesiącach rozmów postanowiły zabezpieczyć twórczość wygenerowaną przez Eponym i jego użytkowników w Krypcie NFT. Założyciele Art AI wybrali się na Spitzbergen, by wziąć udział w ceremonii zdeponowania rolek ze zdjęciami prac projektu Eponym i kodami QR z metadanymi NFT.
– Fascynujący jest sam sposób działania oprogramowania Art AI – zauważa Karol Belina-Brzozowski, współzałożyciel i dyrektor kreatywny Kleks Academy, startupu pracującego nad innowacyjnym multi-D NFT, będącego częścią technologicznego uniwersum wokół nowej wersji filmu Akademia Pana Kleksa.
– Eponym opiera się o generatywne sieci współzawodniczące (GAN), technologię opracowaną w 2014 roku przez Iana Goodfellowa. Do tego czasu sieci neuronowe całkiem dobrze radziły sobie z rozpoznawaniem obrazów, jednak kreując własne, tworzyły psychodeliczne koszmarki, np. Deep Dream od Google. Problem omijano, wprowadzając dużą liczbę danych, które weryfikowano z pomocą ludzi, m.in. dlatego rozpoznajemy obrazki przy weryfikacji tożsamości CAPTCHA. Z pomocą naukowców Uniwersytetu Montrealskiego Goodfellow ulepszał swój projekt, a ich wspólna praca to dziś jeden z najczęściej cytowanych artykułów naukowych i źródło inspiracji dla programistów – opisuje Karol Belina-Brzozowski.
Wyjaśnijmy. Rozwiązanie Goodfellowa korzysta z dwóch sieci: generatora (Artysta) i dyskryminatora (Krytyk), z których Artysta proponuje nowe dzieła, a Krytyk odrzuca te zbyt odbiegające od normy. Wtedy wirtualny twórca próbuje ponownie, aż do skutku.
… i wskrzeszone dla teraźniejszości
Generowanie sztuki przez sztuczną inteligencję może też przybliżyć dzieła artystów, którzy z naturalnych przyczyn nie mogą już tworzyć. Muzeum Brytyjskie, czyli narodowe archiwum mieszące się w Londynie, już dziś daje możliwość zakupienia zbiorów w postaci NFT, które przez następne pięć lat będzie tworzyć paryski startup laCollection, założony przez Jean-Sébastiena Beaucamps na początku 2021 roku. Dzięki temu udało się choćby sprzedać drzeworyt Katsushiki Hokusai, dziewiętnastowiecznej japońskiej artystki. NFT przedstawiający jej dzieło sprzedano w styczniu 2022 roku za ponad cztery tysiące dolarów.
– W tym wypadku mówimy o zamianie dostępnego dzieła w NFT. Jednak śmierć artysty zostawia nam jeszcze jedną zagadkę. Co zrobić z dziełami, które nie zostały opublikowane za jego życia? To często temat wieloletnich sporów i nie zawsze chodzi o sukcesję. Często rodziny nie chcą publikować prac schowanych do szuflady, bo obawiają się, że ich zła techniczna jakość np. wynikająca z niewłaściwego przechowywania, ostatecznie negatywnie wpłynie na odbiór dzieła i spuściznę autora. NFT wiele tych wątpliwości może rozwiać – zaznacza Bartosz Bilicki ze SmartVerum.
Tak było choćby w przypadku dzieł autorstwa amerykańskiego malarza Lee Mullicana. Nieżyjący już artysta jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku część swoich dzieł tworzył na pierwszych ogólnodostępnych komputerach, ale nigdy ich nie wydrukował, bo nie był zadowolony z dostępnych rozwiązań technicznych. Jak podkreślają właściciele spółki, która zajmuje się archiwizacją prac Mullicana, dopiero technologia NFT i użycie sztucznej inteligencji dawało rękojmie tego, że światu pokaże się prawdziwą sztukę. NFT Mullicana są doceniane przez krytyków i kolekcjonerów, bo wycenione są na około jeden eter (ETH), czyli ok. dwa tysiące dolarów.
W technologii NFT przechowywane są również zdjęcia Augusta Sandera. Ten niemiecki fotograf zasłynął z kolekcji zdjęć „Ludzie XX wieku”. Jego prace w dużej części zostały zniszczone. Pochłonęły je pożary w trakcie walk II Wojny Światowej, ale też sami naziści niszczyli zdjęcia swojego rodaka. Portrety Sandera odbiegały bowiem znacznie od wizji „czystej rasy”. Rodzina Sandera przez lata gromadziła i archiwizowała kopie zdjęć swojego przodka. Również i tu sztuczna inteligencja pozwoliła na polepszenie jakości kopii, odbitek czy slajdów. Kolekcję NFT upubliczniono na OpenSea, jednej z największych galerii NFT. Widzowie mogą przewijać siatkę odbitek jak badacz przeglądający archiwum artysty. W portfolio znajdują się wybitnie skomponowane portrety, ale także zamglone, przypadkowe pejzaże i wnętrza. Wokół krawędzi obrazów znajdują się odręczne notatki identyfikujące temat portretu, lokalizację lub przybliżone daty jego wykonania. Widoczne są też kadry z negatywów – przypomnienia o fizyczności fotografii. Każdy kolekcjoner jest, jak podkreśla rodzina artysty, „stewardem spuścizny Augusta Sandera”, ale może też zarządzać fizyczną wersją odbitek stworzoną na podstawie NFT. Dziś kolekcja warta jest łącznie ok. miliona dolarów, a rodzina systematycznie dodaje do niej kolejne zdjęcia.