Nie ma internetu bez skrajnych emocji. To wie każdy, kto czasami zerknie na komentarze wypisywane w internecie, a nasze emocje podbijane są choćby rozrywką opartą na grywalizacji. Jednak tego stricte fizycznego bólu w internecie mieliśmy nie doświadczać. To się jednak może zmienić, bo jeden z potentatów technologicznych pracuje nad technologią, która pozwoli przezywać rzeczywiste doświadczenia, również te związane z bólem.
Pomysł jest dość surrealistyczny, bo przecież przenosimy się do sieci bardzo często po to, żeby swój ból – w lepszy lub gorszy sposób – ukoić. Po co zatem wspierany przez Sony japoński start-up H2L Technologies pracuje nad stworzeniem rzeczywistych doświadczeń związanych z bólem w wirtualnym świecie metawersu?
Ból poprawi nasze życie?
Zacznijmy od tego czym jest właściwie ból. Ból ostry powstaje po podrażnieniu receptorów bodźcem o odpowiednio wysokim natężeniu, który jest przekształcany na impuls elektryczno-chemiczny i przemieszcza się drogą nerwową do rdzenia kręgowego, a stamtąd do mózgu. Zdrowy organizm wytwarza wiele naturalnych przeszkód, które pozwalają zatrzymać ból np. dzięki endorfinom. Jednak trzeba też jasno powiedzieć – odczuwanie bólu nie zawsze jest złe i spełnia on ważną funkcję ostrzegawczą. Choćby w banalnym przykładzie z gorącą wodą. Gdy poczujemy ból, natychmiast wyjmujemy rękę, a gdyby nie on to bez wahania zanurzylibyśmy się w pełni pod wrzącą wodę i narazili się na ogromne poparzenia.
– Idea odtworzenia bólu w świecie wirtualnym – metaverse, rzeczywiście może wywoływać szok. Jednak, gdy przyjrzymy się temu bliżej, to widzimy znacznie więcej plusów. Ból to takie doświadczenie, które najłatwiej stymulować i wywoływać sztucznie. Działa jednak na podobnych zasadach co np. dotyk. Są ludzie i nie jest ich mało, którzy przez swoje problemy zdrowotne nie mogą odczuwać choćby dotyku drugiej osoby, ukochanego zwierzaka, gdyż receptory w ich ciele są zniszczone. Stworzenie rzeczywistych doświadczeń w metaverse może życie takich osób wznieść na wyższy i lepszy poziom – tłumaczy Bartosz Bilicki, ze startupu SmartVerum, który tokenizuje sztukę i tworzy „artystyczny” metaverse.
Pomysł na specjalną opaskę na nadgarstek nie powstał przez przypadek. Emi Tamaki, dyrektorka generalna H2L Technologies, wpadła na pomysł tej technologii, gdy jako nastolatka przeżyła śmierć kliniczną. Dziś cierpi na chorobę serca, która znacznie utrudnia jej codziennie funkcjonowanie – jej ciało ma za mało mięśni i każde wyjście z domu, to jak wyprawa na drugi kraniec świata.
Tamaki wymyśliła, więc koncepcję połączenia swoich fizycznych doświadczeń z komputerami. Opaska ma na celu umożliwienie użytkownikom poruszania się w wirtualnym świecie, ale odczuwania wrażeń takich jak ból i ciężar przedmiotów. Działa poprzez elektryczną stymulację mięśni ramion użytkownika. Twórcy technologii zapewniają, że użytkownik jest w stanie odczuwać wrażenia, takie jak ściskanie skóry lub ciężar w dłoniach.
– Widzimy więc, że idea metaverse to nie tylko sposób na to, żeby stworzyć świat, w którym jeszcze lepiej będziemy doświadczać zabawę, gry czy spotkania ze znajomymi. To nie tylko sposób, żeby uczestniczyć w kulturze, będąc cały czas w swoim mieszkaniu. To nie tylko szansa na inwestowanie w NFT i inne wirtualne waluty. To szansa dla tych którzy w realnym świecie nie odczuwają wielu bodźców na to, aby w świecie metaverse zanurzyć się głębiej i odczuwać to co na co dzień nie osiągalne – komentuje Bartosz Bilicki ze SmartVerum.
Co więcej, twórczyni opaski chce, aby do 2029 roku jej technologia w pełni pozwalała odczuwać nie tylko ból czy dotyk, ale też stymulowała inne receptory. Choćby te, które w pełni odpowiadają za doznawanie szczęścia.